Jaka Polska jest każdy widzi. Jednorodna, homogeniczna, w kontrze do wielokulturowych trendów Zachodniej Europy. Czy, aby na pewno?

Podczas, gdy globalizacja puka do naszych drzwi, grożąc widmem masowych migracji, już od lat oknem wchodzi obcość. I to nie tylko bliska kulturowo i terytorialnie obcość pogranicza, ale egzotyczna – azjatycka.

Początki wietnamskiej migracji do Polski sięgają lat 50, kiedy to pierwsi studenci na mocy międzynarodowych umów kończyli wyższe uczelnie w Warszawie, Katowicach i Gdańsku. Zostali wysłani z Wietnamu z misją sprowadzenia nowych technologii, jednak wielu z nich postanowiło osiedlić się w zimnym PRL-u. Poślubiwszy Polki, rozpoczęli długi proces akulturacyjny, którego efektem jest doskonała adaptacja, a czasami również przyjęcie obywatelstwa polskiego. Dzisiaj po wielu latach tworzą inteligencką i kulturową elitę.

Druga fala migracji rozpoczęła się po 1986 roku, kiedy to w Wietnamie wprowadzono reformy polityki “doi moi” (demokracji sterowanej) umożliwiające obywatelom poszukiwanie pracy poza granicami kraju. Natomiast w latach 90 napływ Wietnamczyków do Polski związany był z zawarciem przez rząd NRD oraz Wietnamu umowy o readmisji, czyli przekazaniu osób nielegalnie przebywających na terenie Niemiec Wschodnich do najbliższej granicy. W tym okresie do Polski przyjechało około 30 tysięcy Wietnamczyków.

Wśród społeczności wietnamskiej występują wyraźne podziały ze względu na charakter emigracji, wykształcenie czy miejsce pochodzenia. Jednak to, co łączy Wietnamczyków to wspólnota kulturowa oraz przede wszystkim odrębność od grupy większościowej, czyli Polaków. Dlatego pomimo różnic tworzą zwartą diasporę, a po prawie 60 latach obecności w Polsce, nie są już tylko przemykającymi w tłumie bladych twarzy tajemniczymi przybyszami z dalekiej Azji, ale naszą swojską egzotyką. Warto więc przyjrzeć się stylom akulturacyjnym stosowanym przez Wietnamczyków, jak i zastanowić się nad udziałem Polaków w kształtowaniu tych procesów oraz naszym stosunkiem do azjatyckich migrantów.

Według Miltona Bennetta, amerykańskiego psychologa kulturowego, ze względu na homogeniczną specyfikę społeczeństwa polskiego, jesteśmy niejako skazani na etnocentryzm, czyli postrzeganie innych przez pryzmat tego, co swojskie. Model kontinuum etnocentryzmu – etnorelatywizmu zakłada jednak możliwość rozwoju i wypracowania najlepszej strategii wobec obcości.

Jednym ze sposobów radzenia sobie z różnicami między ludźmi odmiennymi kulturowo jest minimalizacja różnic. Jest ona możliwa w relacjach z przybyszami z byłego ZSRR, którzy stanowią większość czteroprocentowej imigracji, jednak w przypadku Wietnamczyków nie jest to realne, ponieważ różnice widoczne są gołym okiem. Cechy fizyczne, chociaż znacznie wpływają na relacje między społecznością dominującą a mniejszościową, nie są jednak głównym predykatorem stylu akulturacyjnego Wietnamczyków.

Akulturacja może zależeć od np. od odmiennych skryptów zachowań, czego przykładem może być przytoczona przeze mnie w tym miejscu historia.

Linh, młoda Wietnamka od szesnastu lat mieszkająca w Polsce, siada przy kuchennym stole. Przygląda mi się jak krzątam się po kuchni, aby przygotować dla nas posiłek. Co chwilę nerwowo pyta mnie, czy nie może mi w czymś pomóc. Z uśmiechem dziękuję jej słowami: “jesteś moim gościem”. Linh w końcu zbywa moje uwagi i podchodzi do zlewu, aby zmyć naczynia. Gdy próbuje sprzeciwić się jej zabiegom, odpowiada mi, że jest Wietnamką i jako gość musi pomagać gospodarzowi.

Ten odmienny skrypt relacji gość – gospodarz może mieć znaczący wpływ na styl akulturacji Wietnamczyków w Polsce. Tak jednak nie jest. Oswoiliśmy się bowiem z kontaktem z obcością nie tyle dzięki naszej gościnności i otwartości, ale przede wszystkim dzięki zdolnościom adaptacyjnym Wietnamczyków. Strategia unikania konfliktów, oparta na założeniu “nie jesteśmy u siebie” oraz rozwiązywanie problemów społecznych w obrębie własnej grupy, przyczyniły się do powstania pozytywnego wizerunku Wietnamczyków, potwierdzonego w wielu badaniach. Wietnamczycy przyjęli nasz skrypt relacji gość – gospodarz, czyli bierną pozycję wobec społeczności dominującej.

Na styl akulturacyjny przyjęty przez Wietnamczyków może również wpływać chęć ochrony kultury rodzimej. Zjawisko to rozpatrywać można w ramach makro i mikro-strategii. Pierwsza z nich dotyczy życia społecznego migrantów. Wietnamczycy stanowią sprawnie zorganizowaną enklawę etniczną, która dzięki sieci migracyjnej stworzyła w Warszawie swoją “małą ojczyznę”. Komunikacja z Polakami jest w niej zbędna, ponieważ sklepy spożywcze, bary z jedzeniem i lokale służące rozrywce takiej jak karaoke, salony fryzjerskie oraz wypożyczalnie dvd, obsługiwane są tylko przez Wietnamczyków. Zatrudnienie odbywa się często poprzez system znajomości, koneksje, rodzinne powiązania. W kulturze wietnamskiej zdobywanie pracy przez polecenie osoby stojącej wyżej w hierarchii społecznej nie ma jednak pejoratywnego zabarwienia. Zjawisko to ma natomiast wpływ na młode pokolenie wychowane w Polsce – wietnamscy absolwenci uczelni polskich, pomimo doskonalej znajomości języka i spełnienia wymaganych kryteriów kwalifikacji zawodowej decydują się na pracę w Chińskim Centrum Handlowym w Wólce Kosowskiej czy w Centrum Handlowym “Maximus” w Nadarzynie. Dlaczego mając do wyboru tak wiele różnych zawodów zostają menadżerami czy księgowymi w wietnamskich firmach? Młodzi Wietnamczycy doświadczeni w starciu z procedurami rekrutacyjnymi skarżą się na nierówność społeczną i dyskryminowanie ich przez polskich pracodawców ze względu na pochodzenie etniczne, jednak warto przedstawić też inne przyczyny ich wyboru. Po pierwsze w wietnamskiej firmie nie przeprowadzane są rozmowy kwalifikacyjne, w naszym tego słowa rozumieniu, ponieważ pracę dostaje się najczęściej u własnych rodziców lub ich przyjaciół, którzy wykazując się determinacją pierwszego pokolenia migrantów osiągnęli znaczny sukces finansowy. Są więc najlepszym przykładem na to, że rezygnacja ze statusu społecznego związanego z ukończeniem studiów wyższych jest opłacalna. Po drugie młodzi Wietnamczycy nie chcą zgadzać się na początkowo niską pensję i powolną drogę kariery w polskich firmach, ponieważ u swoich rodaków już na starcie otrzymują wyższe wynagrodzenie niż średnia krajowa. Na dodatek w wietnamskiej firmie nie wymagana jest od nich znajomość polskiego, nie ma kursów doszkalających ani przymusowych wyjazdów integracyjnych. Pozwala to na ograniczenie kontaktów z Polakami do minimum zarówno w sferze publicznej jak i prywatnej.

Ochrona kultury rodzimej nie musi jednak polegać tylko na odizolowaniu się od polskiego społeczeństwa. Ma ona swój pozytywny charakter, który ujawnia się w sprawnie działających organizacjach prospołecznych takich jak: stowarzyszenie “Solidarność i przyjaźń” , Liga Wietnamskich Kobiet, Klub Seniora. Poza działalnością kulturalną zajmują się szeroko pojętą pomocą na rzecz Wietnamczyków w Polsce i w ojczyźnie (np. fundują stypendia dla najzdolniejszych uczniów oraz zbiórki pieniędzy na rzecz osób, które ucierpiały w wyniku powodzi w środkowej części Wietnamu). Natomiast duchową sferą wietnamskiego życia zajmuje się Stowarzyszenie Wietnamskich Miłośników Buddyzmu, działające przy pagodzie Thien Viet (Wietnamskie Niebiosa). Na szczególną uwagę zasługuje Centrum Integracji Thang Long, które promuje kulturę wietnamską nie tylko wśród Wietnamczyków, ale również wśród Polaków, biorąc udział w takich wydarzeniach jak Warszawskie Wielokulturowe Street Party, Święto Ulicy Ząbkowskiej czy Warsztaty Kuchni Wietnamskiej organizowane w ramach projektu “Kulti-mixer” stowarzyszenia Autokreacja.

Ochronę kultury rodzimej w ramach mikro-strategii uwidacznia się natomiast w relacjach rodzinnych. Według Ewy Grabowskiej, psychologa międzykulturowego, rodzice wietnamscy mieszkający w Polsce radykalizują swoje poglądy na temat norm zachowania oraz idealizują obraz siebie i własnych dzieci w porównaniu z rodzicami, którzy pozostali w Wietnamie. Dzieci wietnamskie odczuwają silną presję na osiąganie jak najlepszych wyników w szkole, co jest zgodne ze znaczeniem edukacji w kulturze wietnamskiej, jednak przy ograniczeniu kontaktów z polskimi dziećmi może doprowadzić do przyjęcia strategii separacyjnej. Teoria ta odnajduje swoje potwierdzenie w wywiadach przeprowadzonych w ramach badań dr Teresy Halik i prof. Ewy Nowickiej Rusek. Podczas wywiadów nauczyciele klas, do których uczęszczają dzieci wietnamskie, stwierdzali, że integracja polsko – wietnamska odbywa się raczej w klasie niż poza nią. Kiedy uczniów wietnamskich jest więcej, wtedy integracja jest gorsza – uczniowie na przerwach przebywają w swoim towarzystwie, a na wycieczkach szkolnych zajmują osobne pokoje. Strategie dzieci wobec własnej odmienności kulturowej to przede wszystkim nie wyróżnianie się (np. udział w lekcjach religii), dlatego chociaż różnice między dziećmi wietnamskimi a polskimi istnieją to nie są podkreślane (np. dziecko nie chodzi na religię, ale nie podaje motywów swego działania).

System szkolny, niezależnie od pochodzenia etnicznego uczniów, przygotowuje ich do funkcjonowania w polskim społeczeństwie i w określonej kulturze. Radzenie sobie z różnicami kulturowymi polega na włączeniu dziecka w system dominujących sposobów działania i rozumienia, a nie na włączaniu odmiennych wartości w system szkolny, co propaguje edukacja wielokulturowa, będąca na razie zjawiskiem marginalnym w polskiej szkole. Z tego wynika, że jedynym sposobem ochrony kultury rodzimej jest stworzenie zajęć pozalekcyjnych, które będą polegały na nauce przede wszystkim języka wietnamskiego oraz na przyswojeniu wietnamskich norm kulturowych i zasad społecznych.

Na te dwie strategie nakłada się również preferowany przez Wietnamczyków rodzaj relacji z Polakami. Jest on najczęściej sformalizowany i praktyczny, co znacznie ogranicza zmiany kulturowe w obrębie kultury wietnamskiej. Potwierdzeniem tego wniosku mogą być chociażby badania dr Teresy Halik i prof. Ewy Nowickiej – Rusek, w których ankietowani Wietnamczycy, wprawdzie często deklarowali przyjaźnie z Polakami, ale niezwykle rzadko odwiedzali polskie domy. Wykazywali się też znajomością kultury polskiej np. zwyczajów bożonarodzeniowych, ale rzadko w świętach tych uczestniczyli.

W relacjach z Polakami Wietnamczycy niechętnie przekazują informacje na temat własnych tradycji i wyznawanych wartości. Mimo, że są największą azjatycką społecznością w Polsce, nie prowadzą szkoły języka wietnamskiego dla Polaków (choć np. japoński i chiński cieszą się popularnością) i niezwykle rzadko organizują ogólnodostępne imprezy promujące kulturę i obyczajowość wietnamską.

Te strategie ochrony kultury rodzimej pozwalają jednak zachować Wietnamczykom własną tożsamość i utrzymują wysoką spójność wewnętrzną diaspory. Pomimo wysiłków poczynionych przez pierwsze pokolenie migrantów, którzy często ograniczają pozaszkolne interakcje polsko – wietnamskie swoich dzieci, młodzi Wietnamczycy coraz częściej wkraczają na drogę integracji. Droga ta nie jest jednak łatwa, ponieważ przyswojone polskie kompetencje kulturowe są odmienne od tych, które przekazuje środowisko rodzinne. Gdy wartości wyniesione z domu stoją w sprzeczności z aspiracjami jednostki i oczekiwaniami społeczeństwa dominującego, może dojść do konfliktu tożsamości.

Drugie czy trzecie pokolenie Wietnamczyków musi w tej sytuacji wybrać jedną z opcji: odrzucić kulturę wietnamską i dzięki temu silniej zintegrować się z Polakami, zanegować kulturę polską i odseparować się od niej, albo włożyć wielki wysiłek w tworzenie trzeciej jakości – hybrydy kultury polskiej i wietnamskiej.

Młodzi Wietnamczycy zdają sobie sprawę ze zmian tożsamościowych, którym podlegają i żartobliwie mówią o sobie “jesteśmy bananami – żółci na wierzchu, biali w środku”. To właśnie oni muszą wziąć na siebie odpowiedzialność za kształtowanie relacji polsko-wietnamskich, dlatego coraz częściej biorą udział w organizacji imprez integracyjnych popularyzujących kulturę wietnamską, takich jak Nowy Rok Wietnamski Tet, Tydzień Wietnamski czy Festiwal Filmów Wietnamskich. Wydarzenia te mają charakter cykliczny i już na stałe wpisały się w nurt promocji wielokulturowej Warszawy.

To jaką strategię akulturacyjną przyjmą Wietnamczycy przyjeżdżający do Polski zależy jednak nie tylko od nich samych, ale również od społeczeństwa polskiego. Promując otwartość i tolerancję wobec obcości kulturowej bądź wyznaniowej możemy przyczynić się do polepszenia naszych wspólnych kontaktów. Pamiętajmy jednak, że jako społeczeństwo demokratyczne gwarantujemy Wietnamczykom wolność wyboru formy naszych relacji i najbardziej dla nich korzystną strategią akulturacyjną wcale nie musi być integracja.
 
Tekst i zdjęcia: Wiktoria Polońska

 

Sfinansowano ze środków Europejskiego Funduszu na rzecz Integracji Obywateli Państw Trzecich i budzetu panstwa.

flaga