Co można powiedzieć o młodych Wietnamczykach, którzy uczęszczają do polskich szkół? Często słyszy się, że ci, którzy od niedawna są w naszym kraju mają problemy z językiem polskim, czasem zachowują się w dziwny sposób, są wycofani. Przede wszystkim jednak uważa się, że cechuje ich duża kultura osobista, a w przypadku dzieci – brak problemów wychowawczych. Ci zaś, którzy przebywają tu bardzo długo, czasem nawet od urodzenia, nie różnią się zbytnio od polskiej młodzieży, oczywiście poza kolorem skóry, oczu i włosów. Można zatem przejść nad tym do porządku dziennego, uznając, że dopóty, dopóki uczniowie nie sprawiają żadnych kłopotów wychowawczych, nie ma sensu się nimi zajmować. A co można powiedzieć o ich rodzicach? Z reguły nauczyciele niewiele wiedzą na ich temat, mają z nimi bardzo ograniczony kontakt. Problemem, który najbardziej utrudnia relację jest słaba znajomość języka polskiego wśród rodziców. Stąd czasem nawet nie wiadomo, jak wygląda tata bądź mama Nama czy Mai, bo na wywiadówki przychodzą inne osoby, które dobrze mówią po polsku. Co z tym fantem zrobić? Można rozłożyć ręce, uznając po prostu, że oni tacy są, tacy “trochę inni”. Można jednak zastanowić się nad powodem takiej sytuacji i nad jej wpływem na Wietnamczyków mieszkających w Polsce.

Pokolenia emigracji

Badania nad emigracją prowadzone są na całym świecie już od wielu lat, a specyfika poszczególnych pokoleń emigrantów jest dosyć dobrze rozpoznana. Pierwsze pokolenie to osoby, które przybywają do danego kraju z ukształtowanym już, w drodze socjalizacji i enkulturacji, systemem wartości i norm kulturowych. Z chwilą osiedlenia się w nowym kraju osoby te są więc mocno zakorzenione w swojej kulturze, pielęgnują rodzime tradycje w stopniu, w jakim pozwalają im na to warunki w kraju emigracji. Ze względu na mocno ugruntowany już sposób myślenia i działania, dosyć trudno adaptują się do nowego środowiska. Jeśli w kraju, w którym osiądą jest taka możliwość, tworzą sklepy z własną żywnością oraz wznoszą kościoły bądź świątynie, gdzie mogą swobodnie wyznawać swoją religię.

Zdjęcie dwóch dziewczynek na stadionie

Tworzą społeczności, wśród których bez trudu mogą porozumieć się w swoim ojczystym języku. Jednym słowem, swoje nowe życie kształtują na wzór i podobieństwo życia w swojej ojczyźnie. W ten właśnie sposób uformowały się np. polskie dzielnice w Chicago i Londynie czy chińskie Chinatown w Nowym Jorku.

Odmienne podejście mają osoby, które osiedliły się w danym kraju jako dzieci bądź nastolatki, czyli tzw. pokolenie półtora. Osoby te bardzo szybko uczą się nowego języka, w efekcie czego stają się dwujęzyczne. Z tego też powodu często służą swoim rodzicom za tłumaczy. Uznaje się je za osoby dwukulturowe. Często identyfikują się zarówno z jedną, jak i z drugą kulturą, i w zależności od sytuacji, świadomie wybierają sposób zachowania w danej chwili. Jednak stopień ich identyfikacji z obydwiema kulturami zależy od wielu czynników, np. od wieku, w którym wyemigrowali, edukacji, jaką otrzymują w swoim rodzimym języku czy ogólnego stosunku społeczeństwa przyjmującego do cudzoziemców. Ludzie ci są również bardzo pracowici. Dużo się uczą, mając w pamięci poświęcenie rodziców w celu zapewnienia im lepszej przyszłości, czy też gorsze warunki bytowe w ich rodzimym kraju.

Przedstawiciele drugiego pokolenia nie mają już takiej motywacji. Urodzili się w nowym kraju i z reguły nie zależy im na tym, by mówić w języku ojczystym ich rodziców. Większość zaś emigrantów trzeciego pokolenia mówi już tylko w języku społeczeństwa przyjmującego. Nie interesują się zbytnio swoim pochodzeniem i odcinają się od jego źródeł. Dopiero w późniejszym wieku, gdy z różnych powodów zostaną zainspirowani, zaczynają świadomie interesować się swoimi korzeniami. Z drugiej strony, to właśnie trzecie pokolenie jest tym, które w kraju przyjmującym czuje się jak u siebie i dlatego jest najbardziej podatne na wkroczenie na drogę przestępczą.

Realia polskie

Wielu się ze mną zgodzi, że w podobny sposób przebiega historia pokoleń emigracji wietnamskiej w Polsce. Starsze pokolenie z reguły pielęgnuje w sercu swoją wietnamskość, swój język i dlatego większość czasu wolnego spędza wśród “swoich”. Tymczasem młodsze pokolenia najczęściej przyjmują inną taktykę. Codzienny wpływ polskości, poprzez naukę w polskiej szkole i kontakty z polskimi rówieśnikami, sprawia, że przyswajają one polskie normy kulturowe oraz polski system wartości. Zachowują się, tak jak ich polscy rówieśnicy do tego stopnia, że właściwie nie można dostrzec między nimi żadnych różnic. Niektórzy nawet zadają sobie pytanie, czy to już Polacy o wietnamskiej fizjonomii, czy nadal Wietnamczycy? Czy to, że wchodząc w grono braci studenckiej, wolą przebywać wśród innych Wietnamczyków oznacza, że jednak wietnamskość jest dla nich ważniejsza? Na to pytanie mogą odpowiedzieć sami zainteresowani. Wielu nie czuje się w Polsce, jak u siebie w domu, a jednym z powodów jest dyskryminacja każdego, kto w jakikolwiek sposób odróżnia się od przeciętnego Polaka. Z drugiej jednak strony, na tyle przyswoili sobie polską bądź też, inaczej mówiąc, zachodnią mentalność, że dla nich odnalezienie się w typowo azjatyckim społeczeństwie Wietnamu może potencjalnie wiązać się z dużym szokiem psychicznym.

Tendencje pokoleniowe widać również na przykładzie podejścia wietnamskich rodziców, przebywających w Polsce do ich rodzimych wartości. Moje badanie z 2005 roku, przeprowadzone w ramach pracy magisterskiej zarówno w Wietnamie, jak i w Polsce wykazało, że wietnamscy rodzice, przebywając na emigracji, są bardziej wymagający tak w stosunku do siebie samych, jak i do swoich dzieci.

Młodzież w kafejce

Dopiero po pewnym czasie stają się bardziej tolerancyjni, upodabniając się tym samym do rodzin pozostających w Wietnamie. Zatem, wymagając więcej od siebie i od swoich dzieci, rodzice stają się w pewnym sensie strażnikami wartości i norm kulturowych tam, gdzie nie ma zbyt wielu instytucji, które wspierałyby ciągłość kulturową Wietnamczyków. Jednak nie tylko wietnamscy rodzice przebywający na emigracji reagują w taki sposób. Jest to zachowanie typowe dla emigrantów na całym świecie. Badania przeprowadzone w Australii, USA i innych krajach zachodnich wykazują, że powodem wzrostu wymagań może być obawa przed zanikiem u dzieci ich poczucia tożsamości kulturowej. Najprawdopodobniej, odmienne obyczaje panujące w polskim społeczeństwie oraz obawa, że dzieci mogą zapomnieć o swoich wietnamskich korzeniach sprawia, że rodzice w Warszawie są bardziej wymagający niż ci, którzy mieszkają w Hanoi.

Podłoże kulturowe

Żeby jednak móc w pełni zrozumieć, na jakie problemy mogą natknąć się młodzi ludzie pragnący powrócić do kraju swoich rodziców, i co tak naprawdę wietnamscy rodzice chcą pielęgnować u swoich pociech, trzeba odwołać się do korzeni ich kultury ? wielowiekowej tradycji, historii ich kraju, systemów wierzeń itp. W ostateczności bowiem to one właśnie wpływają na sposób funkcjonowania danej społeczności. Mentalność polska kształtowana była przez zachodnie systemy filozoficzne, katolicyzm i wpływy państw ościennych. Tymczasem mentalność wietnamska formowała się pod wpływem wschodnich systemów filozoficzno-religijnych i zupełnie odmiennych krajów sąsiadujących. Korzenie kultury wietnamskiej sięgają bardzo daleko, bo aż około III wieku p. n. e. Wietnam przez wiele stuleci pozostawał pod wpływem filozofii konfucjańskiej, pochodzącej z Chin i dwóch religii: buddyzmu i taoizmu, które, połączone dodatkowo z lokalnymi wierzeniami animistycznymi, utworzyły religię wyznawaną przez niemal wszystkich Wietnamczyków. I choć z czasem rolę dominującą przejął neokonfucjanizm, to jednak wszystkie razem wywarły ogromny wpływ na sposób myślenia i postępowania Wietnamczyków. Do dnia dzisiejszego stanowią bazę, o której nie sposób nie wspomnieć, mówiąc o kulturze Wietnamu.

W ciągu wieków filozofie i ideologie tego kraju podlegały wielu zmianom, niemniej wartości kształtowane od początków istnienia państwa wietnamskiego, w większym lub mniejszym stopniu, pozostawały niezmienne. Bardzo łatwo można się o tym przekonać, odwołując się do wietnamskich powiedzeń, przysłów, legend czy ludowych przypowieści. Na przykład:

Cong cha nhu nui Thai Son Praca ojca jest tak ogromna, jak góra Thai Son,
Nghia Mę nhu nuoc trong nguon chay ra Poświęcenie matki tak niewyczerpane, jak źródlana woda.
Mot lóng thó Mę kinh Cha Obowiązkiem dziecka jest więc dbać o swoją matkę i szanować ojca,
Cho trón chu hieu moi la dao con. Żeby spłacić swój dług wdzięczności wobec nich.

 
Każdy, kto czuje się prawdziwym Wietnamczykiem doskonale zna powyższe przysłowie, gdyż od małego słyszy je w domu czy w wietnamskiej szkole. Próbę interpretacji jego znaczenia można by poprowadzić, odwołując się do jednego z Bożych przykazań: Czcij ojca swego i matkę swoją. Przykazanie to jednak nie oddaje w pełni tego, co zawarte jest w powiedzeniu wietnamskim. Co prawda, w obu przypadkach mamy nakaz, mówiący o konieczności obdarzania rodziców wielkim szacunkiem. Niemniej w powiedzeniu wietnamskim podkreśla się dodatkowo wielki wysiłek i poświęcenie, jakie rodzice włożyli, wkładają i będą wkładać w wychowywanie swojego dziecka.

Tata strzyże swoje dziecko

Przypomina ono o zobowiązaniach dzieci względem rodziców, a jednocześnie pełni rolę drogowskazu mówiącego, że jedyną słuszną drogą, którą dziecko winno kroczyć jest spłacanie długu wdzięczności (on), zaciągniętego u rodziców w chwili własnych narodzin. Istnieją różne sposoby okazywania wdzięczności rodzicom, np. poprzez wyręczanie ich w pracach domowych, realizację ich aspiracji, całkowite podporządkowanie się ich woli, bez słowa sprzeciwu, wykonywanie wszystkiego ku ich radości, zaspokajanie każdej rodzicielskiej potrzeby czy pragnienia, wreszcie poprzez troskę o swoich dziadków i kultywowanie pamięci przodków. Młody człowiek, kiedy dorośnie, winien zapewnić swym rodzicom spokojną starość u swojego boku. A zatem, moralny dług względem rodziców dziecko spłaca do końca swego życia. Odniesiony sukces, tak naprawdę, tylko zwiększa dług, wobec czego nigdy nie ma możliwości, żeby go spłacić w całości. Tak pojmowane obowiązki dziecka względem własnych rodziców wynikają z tradycji konfucjańskiej, na której opiera się kultura wietnamska. Wypełnianie swojej powinności wobec rodziców (trón chu hieu) stanowiło i nadal stanowi moralny filar wietnamskiej etyki i w hierarchii wartości jest ważniejszy od mówienia prawdy, pomocy biednym czy powstrzymywania się od cudzołóstwa.

Zdjęcie mamy z dzieckiem

Wydawać by się zatem mogło, że rodzice znaczą dla każdego dziecka mniej więcej to samo. Jest to dwoje ludzi, którzy mnie wychowują, dbają o mój rozwój, zapewniają mi jak najlepsze warunki, kochają mnie i gdy trzeba, zawsze służą swoją pomocą. Ale czy na pewno wszyscy ludzie na całym świecie myślą o swoich rodzicach w ten sam sposób? W latach 60. Leichty przeprowadził badania na dzieciach amerykańskich i wietnamskich, a ich wynik był w pewnym stopniu zaskakujący. Dzieci amerykańskie uzupełniały zdanie: “Kocham moją matkę, ale…”, odnosząc się do negatywnego zachowania matki (np. … czasem bywa na mnie zła.), podczas gdy dzieci wietnamskie wspominały o zobowiązaniach w stosunku do swoich matek (np. … jestem jeszcze młody i nie mogę spłacić swojego długu wobec niej.). Nie odnotowałam żadnych najnowszych badań wskazujących, czy takie podejście Wietnamczyków uległo jakiejś zmianie w ciągu ostatniego 50-lecia. Można jednak przypuszczać, że nadal jest mocno zakorzenione w społeczeństwie, skoro uczestnicy światowego sondażu wartości z 2001 roku przyznali, że jednym z głównych celów ich życia jest chęć sprawienia, by ich rodzice byli z nich dumni.

I choć konfucjanizm usankcjonował wielką władzę rodziców i ich poważanie u dzieci, to jednak nałożył także obowiązek zapewnienia swym potomkom jak najlepszej przyszłości, nawet kosztem własnego samopoczucia, zdrowia czy dobrobytu. Aby dobrze wypełnić swój obowiązek, rodzice poszukują wsparcia u pozostałych członków rodziny. Ciocie, babcie, wujkowie, a w razie potrzeby, nawet starsze rodzeństwo włączają się w proces kształcenia dzieci. Każdy ma prawo, a nawet obowiązek, pomagać w wychowywaniu dziecka i zapewnieniu mu dobrego wykształcenia. Dziecko jest bowiem swoistą “wizytówką” całej rodziny, zaś jego nieprzystosowanie grozi “utratą twarzy” (the dien) i gniewem przodków. Z tego też względu, duży rygoryzm narzucany przez rodziców był społecznie sankcjonowany. W imię dobra własnego rodu, rodzice mieli prawo do ingerencji w prywatność własnych dzieci i trzymania ich pod ścisłą kontrolą. Mieli również prawo, a nawet obowiązek, bardzo surowo karać swoje dzieci, gdyby te nie wypełniały rzetelnie swoich powinności względem dobra całej wspólnoty. Najwyższą karą było wyrzucenie dziecka poza nawias rodziny, co w społeczeństwie wspólnotowym oznaczało śmierć nie tylko duchową, ale często także fizyczną. Młoda osoba bez wsparcia swojego rodu nie mogła należycie funkcjonować, a pozbawienie jej historii własnej rodziny było równoznaczne z wykluczeniem ze społeczności iczęsto kończyło się samobójstwem.

Zgodnie z etyką konfucjańską, relacje panujące w rodzinie stanowiły odbicie modelu życia całego społeczeństwa. Przykładem tego są relacje między braćmi. W przeciwieństwie do większości dzieci z kręgu kultury zachodniej, dzieci wietnamskie zamiast samodzielności, uczone były zależności i troskliwości. Poznawały ważność hierarchii, a nie równości. Uczyły się też, że nagradzane mogą być wyłącznie za uległość wobec osób o wyższym statusie społecznym, a nie za asertywność względem nich. W społeczeństwie bowiem obowiązywała zasada, według której osoba o niższym statusie nie odniesie sukcesu, wykazując się odwagą, zdolnościami, inteligencją czy asertywnością. Rozsądek równoznaczny był z podporządkowaniem się normom, określającym zasady postępowania w każdej relacji międzyludzkiej, począwszy od rodziny, a skończywszy na relacji podwładny – władca. Była to najważniejsza zasada, której najwyższym celem było zapewnienie harmonii między ludźmi. Takie podejście uprawomocniało hierarchiczność całego społeczeństwa.

Kolejną, niezmiernie ważną zasadą konfucjańską, regulującą stosunki wewnątrzrodzinne, była zasada ly (etykieta). Określała ona normy postępowania w stosunku do osób o wyższym i niższym statusie w hierarchii rodziny. Co więcej, oznaczała podporządkowanie się strukturze zastanej. Głową rodziny był najstarszy żyjący osobnik płci męskiej. Żona miała niższy status od męża czy teściowej, młodszy brat od starszego itp., a codzienne współistnienie skupiało się głównie na odgrywaniu własnych ról, które pozostawały niezmienne. Osobom o wyższym statusie należał się szacunek i posłuszeństwo. Ten ściśle określony kod postępowania był bezwzględnie przestrzegany przez wszystkich członków rodziny. Zasada ly gwarantowała bowiem ład niezbędny w organizacji wspólnotowej, jaką stanowiła rodzina wietnamska. Dbałość o utrzymanie w niej stabilności i harmonii była istotą sprawnego funkcjonowania jej członków, którzy dzięki silnym więzom wewnątrzgrupowym otrzymywali niezbędne wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Jednak warunkiem koniecznym pomocy płynącej od innych było wyrzeczenie się własnych pragnień, czasem niezgodnych z wolą rodziny, oraz poskramianie własnych uczuć, gdyż interesy rodziny zawsze były ważniejsze od interesów poszczególnych jednostek. Zachowanie niezgodne z kodeksem postępowania oznaczało bowiem “utratę twarzy” (the dien) nie tylko pojedynczej osoby, ale także całej rodziny czy nawet klanu. Tym samym, kładziono ogromny nacisk na samokontrolę.

Szczegółowe porównania Polaków i Wietnamczyków mogą prowadzić do przekonania, że w wielu sprawach jesteśmy do siebie podobni. Tym, co nas różni, oprócz wyglądu zewnętrznego, są różnice w wyznawanych wartościach, decydujących o sposobach komunikacji i ustanawianych normach zachowania. Dla Wietnamczyków ważne jest zachowanie harmonii, dla Polaków zaś bardziej istotna jest możliwość wyrażenia własnej niezależności. Te różnice znajdują swoje odzwierciedlenie w sposobie życia rodziny wietnamskiej, osiadłej w Polsce i w dylematach międzypokoleniowych, z jakimi ona się boryka. Mogą też negatywnie wpływać na siłę i skalę konfliktów pomiędzy rodzicami a dziećmi. Kłopot jednak w tym, iż w społeczności wietnamskiej panuje powszechne przekonanie, że problemy związane ze zdrowiem psychicznym mogą przynieść rodzinie wstyd, a poszukiwanie wsparcia na zewnątrz jest oznaką słabości.

Bibliografia:

www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2008/K_193_08.PDF
Dalton R.J., Hac P.M., Nghi P.T., Ong N.T. (2004), Stosunki społeczne i kapitał społeczny w Wietnamie: wnioski ze światowego sondażu wartości 2001, [w:] Jelonek A.J. (red.), Wietnamczycy: systemy wartości, stereotypy Zachodu, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, s. 149-164.

Grabowska E., (2005) Kształtowanie się powinności i zachowań w rodzinach wietnamskich w warunkach pobytu we własnym kraju i na emigracji, Warszawa, SWPS (npbl pr. mag.).

Grzymała-Kazłowska A., (red.) (2008), Między jednością a wielością. Integracja odmiennych grup i kategorii imigrantów w Polsce, Warszawa, Ośrodek Badań nad Migracjami WNE UW.

Grzymała-Kazłowska A., (red.) (2007), Od zbiorowości do społeczności: rola migrantów osiedleńczych w tworzeniu się społeczności imigranckich w Polsce, Warszawa, Ośrodek Badań nad Migracjami WNE UW.

Jamieson N.L. (1995), Understanding Vietnam, Berkeley, University of California Press.

Nguyen H.H., Messe L.A., Stollak G.E. (1999), Toward a More Complex Understanding of Acculturation and Adjustment: Cultural Involvements and Psychosocial Functioning in Vietnamese Youth, “Journal of Cross-Cultural Psychology”, 30, (s. 5-31).

Viet Chung (1993), Role of the Family in Social Integration: Community and Other Trends, “Vietnamese Studies” 39(109) No 3, (s. 33-43).

Tekst: Ewa Grabowska
Zdjęcia: Wiktoria Polońska

 

Sfinansowano ze środków Europejskiego Funduszu na rzecz Integracji Obywateli Państw Trzecich i budzetu panstwa.

flaga